Dariusz Rosati

Marsz Wolności 4 czerwca

Wszyscy już wiemy, że nasz Marsz Wolności 4 czerwca okazał się wielkim sukcesem. Nie tylko zgromadził pół miliona ludzi - najwięcej od 1989 roku - ale i miał spokojny, radosny przebieg. Dał nam poczucie jedności i siły, wzmocnił nadzieję na wygraną w wyborach. Sprawił, że będą do nas dołączać inni, dotychczas niezdecydowani. Musimy utrzymać tę mobilizację i determinację do samego końca, do zwycięstwa.

Spanikowana władza próbuje oczywiście to wszystko zakłamać i obrzydzić. Mówi o ledwie 100 tys uczestników, mówi o „marszu nienawiści”, wyśmiewa biało-czerwone flagi w naszych rękach, obraża nas i nasze wartości. Ale to łabędzi śpiew tej załganej szajki. Wiedzą już, że przegrają.

Cieszę się, że ostatecznie w marszu poszła cała opozycja demokratyczna, że zwłaszcza liderzy Trzeciej Drogi nie zniechęcali do tego swoich zwolenników. Bo sporo było wcześniej małostkowych pretensji i dystansowania się od KO i Tuska. Pamietajmy, że nic tak nie cieszy PiS jak podziały po naszej stronie.

No właśnie, i tu mam problem z Trzecia Drogą. Już sama nazwa tego ludowo-liberalno-konserwatywnego (podpowiedzcie co jeszcze?) sojuszu sugeruje szkodliwy symetryzm - że oto dwie główne siły polityczne - PiS i PO - są właściwie równie niepożądane, a nawet równie szkodliwe. I taki jest główny przekaz obu liderów, w tym zwłaszcza pana Hołowni - że jedni rządzą, drudzy już rządzili, co stawia ich w jednym szeregu, i dlatego potrzebna jest trzecia siła.

Głęboko się z tym nie zgadzam.

Walka polityczna w Polsce nie toczy się po prostu między dwoma stronnictwami. To jest walka między demokracją a dyktaturą, między rządami prawa a zamordyzmem, miedzy cywilizacją europejską a ruskim mirem, krótko mówiąc to walka między dobrem a złem. W tym konflikcie nie ma trzeciej drogi - nie można iść w kierunku jakiejś mieszanej hybrydy ustrojowej. PSL, a zwłaszcza PL2050, próbują zamazać tę zasadniczą linię podziału. Pewno, są programowe różnice między nami, ale w obliczu PiSowskiego zagrożenia nie mają one żadnego znaczenia. W najbliższych wyborach chodzi o być albo nie być demokracji w Polsce. Nie ma tu żadnej trzeciej drogi.

Dlatego nie konkurujmy ze sobą, a raczej przygotujmy się do wspólnego rządzenia. Unikajmy zatem języka, który podważa między nami zaufanie. Naczelnym celem jest odsunięcie PiS od władzy, nie mogą być nim osobiste czy wąsko partyjne ambicje.

Autor: prof. Dariusz Rosati